Napisane przez: Martin | 17/12/2019

Recenzja książeczki „Papież i ekumeniści”

papiez_i_ekumenisciAtoska broszura o zachęcającym tytule w cyrylicznej transliteracji trafiła jakiś czas temu na moje biurko. Na okładce jest umieszczona znana „Mistyczna ikona Świętej naszej Cerkwi, z którą prześladowcy i heretycy na przestrzeni dziejów walczyli i nie zdołali przemóc Jej”. Wydanie wartościowe i warte uwagi, szczególnie ze względu na dołączone cytaty św. Ojców. Jednak gronem odbiorców będą tylko osoby prawosławne.

Autorem, jakby się mylnie wydawało, nie jest znany nam z celi Burazery polski hieromnich, lecz mieszkający nieopodal niej grecki monach – Gabriel Hagioryta, nazywany też starcem. Z samej publikacji nie dowiadujemy się o nim za wiele, poza tym, że przez jego celę przechodzi bardzo dużo ludzi i co najważniejsze dla mnie, że po soborze hierarchów-ekumenistów na Krecie w 2016 r. zerwał z ostatnimi modlitewną i eucharystyczną łączność. Ten czyn mnicha-staruszka wzbudził we mnie już wtedy – po soborze – ogromną w Bogu radość.

Równo dziesięć lat temu hieromnich Gabriel (Krańczuk) zaproponował, abyśmy wspólnie odwiedzili greckiego mnicha Gabriela żyjącego w domku na zboczu doliny nieopodal atoskiej stolicy Karies. Słowa mnicha-pustelnika miały mnie wtedy przekonać do powrotu do jedności z ekumenistami i z ich naczelnymi patriarchą Bartłomiejem oraz lokalnym polskim metropolitą Sawą. Musiało minąć 7 lat, aby i ojcu Gabrielowi również otworzyły się duchowe oczy, a tym samym, by zerwał jedność z patriarchą Bartłomiejem oraz ekumenistami.

Słowa ojca Gabriela spisane podczas rozmów z nim zajmują tylko jedną czwartą broszury, przeważający zaś materiał książeczki to bardzo dobre cytaty świętych Ojców Cerkwi prawosławnej oraz nieliczne, ale poważne teologiczne dodatki (w przypisach i na okładce) od wydawcy. Na te nieszczęsne „dodatki” dołożone przez wydawcę do słów mnicha Gabriela chciałbym zwrócić uwagę czytelnia.

Przestrzega się przed „zilotami”, czyli (według wydawcy) „schizmatykami”, którzy wpadli w „skrajność” i „całkowicie odrzucili cerkiewną ekonomię”.

Wyjaśnijmy najpierw kim byli, a kim obecnie są ci straszni „ziloci” (rusycyzm, w języku polskim używamy zeloci). Z greckiego słowo to oznacza gorliwca (ros. ревнителя) w sprawach wiary. Cerkiew czci pamięć apostoła Szymona Kananejczyka z hebrajskiego to przezwisko oznacza właśnie „gorliwca” – zelota.

Uczestnicząc w regularnych służbach (wieczerni i jutrzni) i wsłuchując się w słowa pieśni, troparionów i pozostałych tekstów, usłyszymy, że Cerkiew niemal codziennie wychwala w nich świętego danego dnia za jego gorliwość/zeloctwo. Oczywiście każda postawa i dobry (z punktu widzenia Cerkwi) czyn może zboczyć w skrajność szczególnie, jeśli jest dokonywany z pychy lub z braku rozsądku (patrz Rz 10, 2). W XX wieku najpierw zelotami określono ogromną liczbę atoskich mnichów, którzy nie przyjęli w 1924 r. zmiany cerkiewnego kalendarza i paschalii. Wśród nich byli znani starcy-zeloci XX wieku tacy jak: Teodozjusz i Nikodem, pustelnicy z Karulii, św. hieromnich Jakub z Acharnon. W latach 60-tych XX wieku Świętą Górą znów wstrząsnął upadek konstantynopolitańskiej katedry, z której to patriarcha Atenagoras (Spiru) wraz z papieżem Pawłem VI ogłosili wzajemne zdjęcie „anatem” sprzed prawie tysiąca lat. Wtedy połowa atoskich monasterów zerwała jedność ze swym patriarchą. Za taką postawę ekumeniści znów obezwali przeciwstawiających się mnichów zelotami. Wśród nich byli znani atoscy starcy jak: mnich Sawa, mnich Józef Hezychasta, mnich Efrem, mnich Paisjusz Hagioryta, mnich Chryzostom (Spetson), archimandryta Stefan Serb i wielu, wielu innych. Aby otrzymać łatkę „zeloty”, wystarczyło zerwanie jedności eucharystycznej z hierarchami-ekumenistami. Dziś mnisi-zeloci są rozsiani po całej Górze Atos, są nimi zazwyczaj najsrożsi asceci-pustelnicy. Największym atoskim skupiskiem mnichów-zelotów jest monaster Esfigmenu. Również mnicha Gabriela, o którym mówi dana broszura, też już obecnie nazywają atoskim zelotą.

W książce błędnie przypisuje się atoskim mnichom-zelotom tworzenie odrębnych jurysdykcji. Jest to nonsens, gdyż pozostają oni mnichami autonomicznej terytorialnie, jurysdycznie i jurysdykcyjnie Góry Atos. Administracyjnie nie podlegają pod biskupów, w tym i tych z prawdziwie prawosławnych jurysdykcji. Oczywiście, uznają owi mnisi hierarchów z naszej Prawdziwie Prawosławnej Cerkwi  za prawowiernych i kanonicznych oraz korzystają z jej misteriów (święceń, mirra), lecz nie tworzą na terytorium Atosu jednostek administracyjnie odrębnych. W rozmowie ze mną mnisi z Esfigmenu tłumaczyli, że wynika to z trzech czynników: 1) chęci zachowania historycznego prawa kanonicznego samej Góry Atos, która nigdy nie podlegała pod inną Cerkiew Lokalną, 2) strachu przed siłowym prześladowaniem, jak uczyniono to w 1992 r. z rosyjskim Skitem proroka Eliasza czy obecnie ma miejsce z Konaku należącym do Esfigmenu, 3) wskazania na możliwość powrotu do prawosławia i na nowo objęcia katedr upadłych w herezję ekumenizmu hierarchów, w tym i nieszczęsnego patriarchy Konstantynopola.

Powróćmy jednak do prześladowanych poprzez omawianą broszurkę atoskich mnichów-zelotów. Przypisuje się im odrzucenie cerkiewnej „ekonomii”,  nie uzasadniając w czym konkretnie się ono przejawia. Przyznam, że nie sposób zgadnąć co miał na myśli wydawca.

Nie dość dokładnie, jakby naprędce, wydawca wyjaśnił znaczenie cerkiewnych terminów „akrybia” i „ekonomia”. Wyręczmy go w tym zatem. Święty Nikodem Hagioryta (o ironio również zelota-kollibad) w greckiej księdze Pidalion w tłumaczeniu na 46 kanon apostolski, pisze że Cerkiew posiada dwa sposoby zarządzania i naprawiania (ειδη κυβερνησεως και διαρθωσεως) dusz ku zbawieniu: srogość/dokładność (ακριβεια) oraz poprzez korzystny/budujący rozsądek i złagodzenie (οικονομια και συγκαταβασις). Święty tłumaczy, że wszystko to, co w historii Cerkwi wydarzyło się chwilowo i było niezgodne z kanoniczną srogością (akrybią) nie jest prawem dla Cerkwi. Stąd wszystko to, co bywało w Cerkwi ze względu na dobrą korzyść (ekonomię), z potrzeby złagodzenia („winnych, lecz zasługujących na złagodzenie”) ze względu na szczególne uwarunkowania czasów/okoliczności, nie może być wiążące dla wszystkich i na zawsze. Dlatego po ustaniu szczególnych warunków dopuszczających pojawienie się ekonomii, musi być przywrócona dokładność kanonów – czyli akrybia. Inaczej otworzy się drogę duchowemu popuszczeniu i odstępstwu od dokładnego rozumienia kanonów, a to oznaczałoby wspierać istniejące zło i zajmować bierną postawę w jego wykorzenieniu. Reasumując, akrybia to droga, którą poprzez św. Ojców soborowych wyznaczył nam Św. Duch, a ekonomia – zło konieczne, chwilowe odstępstwo, które ma miejsce z powodu szczególnych okoliczności, podyktowane uratowaniem duszy ludzkiej przed całkowitym odpadnięciem od Cerkwi i zbawienia.

W przypisach wydawcy istnieje myślowy chaos, zza którego wyłania się jedno przesłanie  –  że jakoby od herezjarchy można odejść/zerwać łączność eucharystyczną tylko dla samego protestu, nie przechodząc pod opiekę prawowiernych i praworządnych biskupów. Na potwierdzenie tej tezy przywołuje się chwilową (wg ekonomii) pozycję św. męcz. Cyryla, metropolity Kazańskiego. Wydawca najwyraźniej nie wie, że święty męczennik pod koniec swego życia wszedł na drogę dokładnego wypełnienia kanonów (akrybię). Prześladowany przez komunistów metropolita Cyryl miał nadzieję, że nieprawidłowa i skrajnie niszcząca dla Cerkwi pozycja metropolity-uzurpatora Sergiusza (Stragorodzkiego) jest podyktowana nagłą, nieprzemyślaną i nie do końca jasną sytuacją i że jest możliwa zmiana jej kierunku przez samego metropolitę-uzurpatora. Święty metr. Cyryl przekonał się, że źle ocenił sytuację dopiero po rozmowie z metr. Sergiuszem zainicjowanej przez GPU.

Bracia biskupi Awierkij i Pachomiusz (Kiedrow) w swym wezwaniu wyjaśnili przyczyny wahania wobec sergiańskiego odstępstwa niektórych hierarchów, w tym i samego metropolity kazańskiego Cyryla: „Jeśli większość arcypasterzy, pasterzy i ludu”, pisali bracia-biskupi, „przeczytawszy w deklaracji metropolity Sergiusza te i inne wyrażenia nie pośpieszyli z protestem, to właśnie ze względu na obawy zbyt pośpiesznym wystąpieniem doprowadzić do podziału w Cerkwi, mając nadzieję że w swej działalności m.Sergiusz i synod naprawią te błędy, których dopuścili się na papierze. Lecz, niestety, rzeczywistość nie spełniła naszych nadziei”[1]. Biskupi-męczennicy już w 1927 roku stwierdzili, że nie ma nadziei na nawrócenie metr. Sergiusza poprzez protest, zaś wydawca broszurki przekreśla słowa męczenników Chrystusowych absurdalnie uważając, że nadal jest nadzieja na wycofanie zakorzenionego sergianizmu, dlatego należy słuchać wydawcy, a nie podążać za świętymi nowymi męczennikami i wyznawcami naszej umęczonej Cerkwi rosyjskiej.

Pomimo straszliwych prześladowań, ogromna liczba biskupów-męczenników (najbardziej znani biskup Serafin Zwiezdinskij, metr. Agatangel Preobrażenskij oraz kanoniczny następca (locum tenens) rosyjskiej Cerkwi metr. Piotr Krutitskij[2]) zdołało rozeznać się w sytuacji i zerwać wszelkie kontakty, a tym samym odgrodzić się od eucharystycznej jedności z metr. Sergiuszem i jego „Cerkwią” czekistów. Ekonomia, wynikająca ze złej konieczności rozeznania się w sytuacji, która miała miejsce w pozycji metropolity Cyryla Kazańskiego, ustąpiła prawidłowemu (akrybii) wyznaniu wiary świętych nowych rosyjskich męczenników i wyznawców. Hierarcha-męczennik Cyryl (metropolita kazański) Opatrznością Bożą, pod koniec swego życia w 1937 r. znalazł się w jednym więzieniu w Czimkiencie ze świętym hierarchą metropolitą Piotrogradu Józefem (Pietrowych, byłym archimandrytą monasteru w Jabłecznej!). Ostatni był naznaczony przez św. patriarchę Tichona do objęcia zwierzchnictwa nad tworzącą się Cerkwią katakumbową. Metropolita Józef był znany w ZSRR ze swej nieustępliwości i twardej pozycji wobec prześladowców Cerkwi i grupki upadłych w odnowieństwo sergiaństwa hierarchów oraz im współczującym, a przez to wahającym się. Eklezjologia metropolity Józefa wyrażała się w jego słowach: „ci którzy nie z nami i nie za nas” – „wrogowie, zdrajcy i mordercy Cerkwi Prawosławnej” (List metr. Józefa do archimandryty Lwa Jegorewa). W innym liście skierowanym do biskupów, którzy 25 marca/7 kwietnia 1928 r. dali się zwieść i przyłączyli się do metropolity Sergiusza, za ich niekonsekwentną pozycję nazwał „nowymi zaprzedańcami, zdrajcami prawdy i prawej sprawy”, „na nowo krzyżującymi Chrystusa”, „Judaszami”, „dezerterami” i innymi nie mniej ostrymi słowami (patrz listy do bpa Dymitra Gdowskiego). Według świadectw, które dotarły do naszych dni, metropolita Cyryl pod koniec swego życia zmienił swoją umiarkowaną pozycję[3], jaką zajmował wobec odstępców sergian i całkowicie przystał do św. metropolity Józefa, z którym razem w tym samym dniu i miejscu przyjął męczeństwo za Chrystusa. Należy zdawać sobie sprawę, że okropne prześladowania ze strony Czeka i sergian uniemożliwiające rozeznanie się w sytuacji (czyli te właśnie szczególne uwarunkowania wymagane przez naukę kanoniczną Cerkwi do zastosowania ekonomii) w pozycji św. męcz. Cyryla wtedy były uzasadnione, jednak dziś, w dobie powszechnej informacji ustanawiać ją obowiązkiem (jak czyni to wydawca broszurki) jest przejawem daleko posuniętego braku rozeznania oraz rozsądku i prowadzi do niepotrzebnych sporów i antagonizmów.

Przy zapoznawaniu się z eklezjologią świętych nowych męczenników i wyznawców rosyjskich warto zajrzeć na nasz materiałowy zbiór tematyczny portalu nicefor.info w podkategorii „sergianizm”. Szczególnie polecam przeczytać porażające słowa, jakie święci męczennicy mówili o hierarchach i ich sergiańskiej antycerkwi, która pojawiła się również w PRL-u.

Jaka więc pozycja wobec nowych herezjarchów jest kanoniczna? Ta, która jest skuteczna, przynosi owoce i co najważniejsze jest zbawienna i mieści się ona w ramach prawa kanonicznego – taką zasadą kierowali się św. Ojcowie. Jak widzimy, przez cały dwudziesty wiek, podejmowane przez nowostylnych antyekumenistów (pozostających w eucharystycznej jedności z ekumenistami) przeciwdziałania w formie głośnych protestów, licznych konferencji, publikacji, pikiet, petycji nic nie dały, nie dają i nie dadzą. Takich inicjatyw na całym świecie w każdej Cerkwi Lokalnej były niezliczone ilości i nic one nie zdziałały. Dlaczego? Bo jest to niewspółmierna kontrreakcja. Jak mówi przysłowie – pies szczeka, a karawana jedzie dalej. Jedyne czego się boją herezjarchowie to całkowitego zerwania z nimi modlitewnej i eucharystycznej jedności (zgodnie z kanonem 15 Dwukrotnego Soboru), ale i to nie wystarczy. Zerwać jedność w formie protestu, jak to podaje się w broszurce można by było, gdyby były realne szanse, że sąd cerkiewny rozpatrzy nasz wniosek, że te działania dadzą efekt. Inaczej, ku uciesze ekumenistów, SAMI UDAJEMY SIĘ na banicję, wystawiamy się za granicę kanonów, w próżnię, w cerkiewny niebyt, w skansen nie mający realnego wpływu na ratowanie wiary. Dzieje się tak, gdyż pełnia Cerkwi zawiera się w biskupie, „od którego wychodzą dla niej wszelkie nauki i uświęcone działania i zarządzanie” – jak mówi teologia dogmatyczna metr. Makarego. Instytucja biskupa jest tak koniecznym dla Cerkwi – mówi się w Okólniku wschodnich patriarchów (1848 r.) – że bez biskupa, Cerkiew nie jest Cerkwią, ani chrześcijanin chrześcijaninem, nie tylko być, lecz i nazywać się nie może. A święty Ignacy Antiocheński przestrzega: „Czyniący cokolwiek bez wiedzy biskupa, służy diabłu”.

Dziś mamy powszechny upadek autorytetu biskupa, co wcale nie oznacza że nie ma już praworządnych  biskupów. Dużym błędem jest oddawać swoje życie duchowe pod duchowe kierownictwo kapłana, który sam nie ma biskupa. Znaczna część mnichów-zelotów na Górze Atos utrzymuje zbawienną nić łączności z biskupami z prawdziwego prawosławia. W monasterze Esfigmenu bracia mówili mi, że podczas liturgii zaznaczają pauzą pustkę na konstantynopolitańskiej katedrze, ale zaraz potem szeptem wspominają naszego arcybiskupa Kallinika, zwierzchnika prawdziwie prawosławnych w Grecji. Znam przypadek hagioryckiego mnicha-kapłana, który kilkanaście lat temu wstąpił na drogę samowolnego (bez zwierzchnictwa biskupa) sprawowania służb, po czym wpadłszy w szaleństwo w swej cerkiewce zawiesił na sznurkach do sufitu wszystkie utensylia liturgiczne (w tym kielich, patenę) i ogłosił, że na Atosie prawdziwa Eucharystia się zakończyła(sic!), mimo że nauka Cerkwi mówi, że Eucharystia będzie do samego końca świata. Źle kończy się samowola i kapłańska „posługa” bez biskupa.

Wielki duchowy błąd popełniają i ci kapłani, którzy przyswajają sobie schorowanych i fizycznie nie mogących zajmować się arcypasterstwem biskupów. Dość częstym zjawiskiem, szczególnie w Rosji, jest samowolne, bez błogosławieństwa np. patriarchy Jerozolimskiego Ireneusza przypisywanie sobie jego zwierzchnictwa. Hierarcha to nie figurant czy szyld pod imieniem, którego można istnieć i robić co się zechce, o czym pisze metropolita moskiewski Makary „kapłan także ma władzę sprawowania misteriów (…) lecz otrzymuje tę władzę od swego arcypasterza podczas chirotonii. Zatem, w czasie wypełniania swych obowiązków podlega nieustannemu nadzorowi, władzy i sądowi swego arcypasterza. W szczególności, podczas dokonywania niektórych misteriów, w pełni jest zależny od niego; na przykład nie może dokonywać misterium bierzmowania bez krzyżma (mirra), które oświęca tylko arcypasterz; nie może dokonywać Eucharystii bez ofiarnika (żertwiennika) czy antyminsa, który również oświęca tylko biskup”[4]. Stąd kanoniczna droga to odgrodzenie się od herezjarchów poprzez zerwanie z nimi modlitewnej i eucharystycznej jedności i przejście pod arcypasterską opiekę prawowiernego i kanonicznego hierarchy będącego w jedności z pozostałymi hierarchami-wyznawcami kontynuującymi dzieło apostolskie.

Zerwanie jedności z patriarchą Bartłomiejem i wyjście spod jego omoforionu (jurydycznie rozpostartego nad Atosem) dokonane przez atoskiego starca Gabriela, choć jest bardzo chwalebne!, to już brak u niego prawowiernego biskupa wskazuje, że starzec zrobił tylko jeden krok, drugą nogą jeszcze nie stanął na kanonicznym gruncie. Może to świadczyć o jego rozterkach w tej sprawie lub że niestety pozostawia furtkę powrotu do jedności z ekumenistami, co w nowszej historii Atosu miało już miejsce.

Ogłoszenie podczas kanonu Eucharystycznego aklamacji „wszelkich biskupów prawosławnych, prawidłowo prawiących słowo Twojej prawdy” (patrz okładka broszury) jest aklamacją w okresie utraty (do wyboru nowego) przez diecezję swego biskupa z powodu wojny, śmierci lub wpadnięcia ostatniego w herezję, tak jak było to w czasach okrutnych prześladowań w ZSRR, szczególnie przez osierocone wspólnoty pozostałe bez biskupów z powodu ich śmierci lub zdemaskowania, po którym ginęli w łagrach. Choć i wtedy, jak podają świadectwa z biografii naszego św. metropolity nowojorskiego Filareta (zwierzchnika RZCP), katakumbowi kapłani robili wszystko, aby skontaktować się ze świętym metropolitą i poprosić go o możliwość wspominania jego imienia na liturgiach. W 1982 roku synod Zarubieżnej Rosyjskiej Cerkwi rozumiejąc, że nie da się nominalnie i zza granicy prowadzić arcypasterską posługę, wyświęcił katakumbowego biskupa Łazarza (Żurbienko, +2005 r.). Jeśli zza żelaznej kurtyny w 1975 roku 14 katakumbowych kapłanów zdołało rozeznać się i znaleźć prawowiernego biskupa, to co stoi na przeszkodzie dziś w dobie powszechnego dostępu do informacji i transportu?

Autor przypisów w książeczce „Papież i ekumeniści” robi kardynalny błąd mieszając dwie sytuacje. W myśl cerkiewnego prawa kanonicznego diametralnie innymi są zjawiska niegodnego moralnie biskupa/kapłana, który sprawuje bez wątpienia ważne misteria od biskupa/kapłana, który otwarcie głosi potępioną soborami lub przez ojców herezję. O ile w pierwszym przypadku misteria są ważne do czasu sądu nad takowym (kanony nazywają winnych „podlegającymi pod odłączenie”), o tyle w drugim przypadku (jak widzimy w kanonach, które mówią o zerwaniu jedności z heretykami) prawo nazywa ich już „pseudo biskupami” (15 kanon Dwukrotnego Soboru).

Podwójnym nonsensem jest też mówienie, że nie było soborów, które potępiłyby herezję ekumenizmu. Jeśliby tak było, to wtedy ci, którzy zerwali z ekumenistami z powodu „nieosądzonej herezji” sami staliby się naruszycielami prawa kanonicznego, które (szczególnie w 15 kanonie ww. soboru) chwali za oddzielenie się jeśli herezja była potępiona. Herezja ekumenizmu nie tylko była potępiona przez sobory biskupów, lecz nałożono na jej głosicieli anatemy. W 1983 roku w monasterze w Mansonville Arcybiskupi Sobór Rosyjskiej Zagranicznej Cerkwi Prawosławnej pod przewodnictwem świętego metropolity Filareta (którego zachowały się nietlenne relikwie!) oraz w 1998 roku przez greckich prawosławnych starostylnych hierarchów potępiono i anatematyzowano herezję ekumenizmu oraz patriarchów-ekumenistów. Nie martwi to wydawców broszurki, jak i nic sobie nie robią z tego, że są w jedności z hierarchami-nowostylnikami, nad którymi ciążą anatemy patriarchów wschodu z XVI wieku potępiające za przyjęcie papieskiego kalendarza. Nic sobie nie robią z tego, że pozostając w jedności z ekumenistami skazują swe dusze na współudział z nimi po śmierci. W Cerkwi prawosławnej nie ma protestanckiej nauki głoszącej, że  nieznajomość prawa i nauczania Cerkwi zwalnia z obciążeń z tego wynikających. Sam Zbawiciel Jezus w Swej Ewangelii wyjaśnia: „Ów zaś sługa, który poznał wolę pana swego, a nie przygotował, i nie uczynił według woli jego, otrzyma wielką chłostę. Ale ten, który nie wiedząc, popełnił coś godnego kary, niewielką chłostę otrzyma. A od każdego, któremu wiele dano, wiele domagać się będą, i od tego, któremu wiele zlecono, więcej żądać będą od niego”(Łk 12,47-48). „Inni zaś pytają: – tłumaczy błogosławiony Teofilakt Bułgarski – niech więc tak będzie, że jest sprawiedliwie karany jest ten, który zna wolę pana i nie czyni zgodnie z nią; lecz dlaczego jest karany ten, który nie znał? Dlatego że i on mógł ją poznać, a jednak nie zechciał, lecz z własnej wygody sam stał się winowajcą z niewiedzy. Przez to zasługuje na karę, za to że dobrowolnie nie poznał. Bójmy się bracia! Gdyż jeśli ten, kto całkowicie nie znał, zasługuje na karę, to co wytłumaczy świadomie grzeszących, w szczególności jeśli byli oni nauczycielami?[4]. Przyczyny upadku niewiedzących nie były czynnikami zewnętrznymi, lecz właśnie wewnętrznymi – duchowe wygodnictwo i lenistwo, grzeszna niechęć do poszukiwania prawdy i całkowite zapomnienie Chrystusowych obietnic: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5,6), oraz „proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a będzie wam otworzone” (Łk 11,9) itd. Dla potwierdzenia metropolita moskiewski Filaret mówi: „Mądre owce, w przeciwieństwie do niemądrych, mogą same odróżnić bezpieczne pastwisko od groźnej dziczy; i dlatego same będą sobie winne, jeśli staną się zdobyczą wilka”[5]. Różnica owiec od kozłów zawiera się właśnie w tym, że owce podążają jedynie za prawdziwym pasterzem, „bo znają głos jego. Za obcym zaś nie idą, ale uciekają od niego, bo nie znają głosu obcych” (J10,4-5).

Ignorancja w sprawach wiary nigdy nie była traktowana jako zasługa lub cnota, lecz przez Cerkiew zawsze określana jako grzech ciężki. „Nieznający prawa Bożego – mówi św. Epifaniusz z Cypru – wielka zdrada swego zbawienia”[6]. Zaś św. biskup Ignacy (Branczaninow) zauważa, że „pokajanie jest możliwe tylko w dokładnej, chociażby i prostej, wiedzy prawosławnej wiary chrześcijańskiej, cudzej wszelakim herezjom i zbłądzeniom… Nieznajomość Chrześcijaństwa – dodaje święty – ogromna katastrofa!”[7]. Święty Teofan (Rekluz) wypowiada się w tym samym duchu: „straszne jest u nas uprzedzenie, że skoro laik, to nie musi umęczać siebie pełną wiedzą prawd chrystusowych, wstydzą się pokazać się tą wiedzą, jeśli ją posiadają, a tym bardziej jej bronić. I tym sposobem rozszerzają się u nas tereny kłamstwa i panowanie jej ojca… Dlatego każdy nieznający prawdy jest już jej zdrajcą, zdrajcą społeczności wierzących oraz Świętej Cerkwi! – Srogo? A tak właśnie jest”[8].

I na koniec, w swym I-szym kanonie św. Bazyli Wielki wśród przywódców herezji, założycieli rozłamu, jak i tymi wszystkimi, którzy z prostej niewiedzy podążyli za nimi, nie czyni żadnego rozróżnienia, nazywając ostatnich wspólnym określeniem – „naród nienauczony” i mówi, że wraz z herezjarchami i przywódcami rozłamu lub samowolnej zbieraniny od Cerkwi odpadł mający z nimi jedność „naród nienauczony”. W tym duchu i św. nowy męczennik Andrej (kniaź Uchtomskij) nazywał naród, który podążył za metr. Sergiuszem (Stragorodzkim) „tłumem bezmyślnym i nawet jeszcze nie katechizowanym”, tj. w zupełności jeszcze nienauczonym podstaw prawosławnej nauki. Stąd święty męcz. biskup Damaskin w liście z dn 29 marca 1929 r. do metr. Sergiusza, podkreślił, że masy narodu, „trzymające się swych pasterzy, nie zerwały jedności z Wami, są mimowolnymi współuczestnikami Waszego grzechu”[9].

Dlatego wczytajmy się w cytaty, które zawiera książeczka „Papież i ekumeniści” i kierujmy się św. Ojcami natchnionymi Duchem Świętym, bezspornymi autorytetami w tych trudnych i zwodniczych czasach. Poszerzajmy swoją wiedzę i realizujmy ją w naśladowaniu świętych wyznawców i męczenników dawnych oraz tych z XX wieku. Stuleciu niebywałego upadku chrześcijaństwa i przejęcia władzy nad Cerkwiami lokalnymi przez sług diabła – napełnionych pychą herezjarchów również tych w stopniu masońskim realizujących światową politykę książąt ciemności przygotowujących nadejście Antychrysta.

l.Marcin Piekarski

 

Przypisy

[1] – Послание Архиепископа Пахомия и Еп. Аверкия (конец 1927 г.) // Е.Л. Епископы-исповедники. Сан-Франциско 1971, str. 14

[2] – W 1929 r. św. męcz. Damskin bp Głuchowskij wysłał do św. męcz. metropolity Piotra paczkę 22 dokumentów, które rozjaśniały wszystkie perypetie cerkiewnej walki z m.Sergiuszem. Na przełomie 1929 i 1930 r. następca patriarszego tronu metr. Piotr w dwóch listach do metr. Sergiusza napisał: „wieści o duchowym zamieszaniu, dochodzące do mnie z wielu miejsc od duchowieństwa i wiernych, mają na mnie wielki wpływ”.

[3] – Ученiе о Церкви святыхъ новомучениковъ и исповѣдниковъ россiйскихъ, изд. 2-ое, 3(7) 1997 г. (dostęp Nicefor.info/

[4] – Андреевъ И.М., проф. Благодатна-ли советская церковь? Джорд. 1948, str. 7.

[5] – Епифанiй (Черновъ), схи-монахъ. цит. соч., str. 122, 123.

[6] – tamże str. 145-146.

[7] – «Письмо къ ближнимъ» Еп. Викторъ (Островидовъ), дек. 1927 г. // Акты П. Тихона… str. 542-543.

[8] – Jego drugi list do metr. Sergiusza z dn. 16/29 дек. 1927 г.//  tamże str. 545.

[9] – Ученiе о Церкви святыхъ новомучениковъ и исповѣдниковъ россiйскихъ, jak wyżej.

KSIĄŻECZKA do pobrania „Papież  i ekumeniści”PDF-DOWNLOAD


Dodaj komentarz

Kategorie